Wyjeżdżając za granicę zawsze mamy możliwość poznania innych dań, albo w ogóle jedzenia na co dzień. Np. w zależności od upodobań jemy na śniadanie płatki, bułkę z kremem czekoladowym, chleb z kiełbasą, czy szynką, albo owsiankę. Gdzie indziej to może być (przykładowo Francja) bagietka, croissant z marmoladą i kawą. W Niemczech bułka też na słodko lub sucha, łamana do jogurtu, albo smarowana masłem i podana z wędliną. W przypadku obiadu, tutaj raczej jada się warzywa gotowane i można się naprawdę zdziwić, że niektórzy w ogóle nie lubią surówek tak, jak u nas w Polsce. Zadziwia mnie to i czasami drażni. My tu chcemy jeść w pracy jako opiekuni czasami coś zielonego, a musimy gotować i nie mieć witamin.